Moja przygoda z 'Zatrutym ciasteczkiem' zaczęła się już jakieś 2 lata temu, kiedy na klasowych mikołajkach moja koleżanka dostała tę książkę. od razu pobiegłam do księgarni i zamówiłam. Po tygodniu miałam już ją w ręku. Podekscytowana zaczęłam czytać. Na początku zaczynało się fajnie, ale po 50 stronach trochę mi się znudziło. Tak więc książka trafiła do szafki. Po upływie połowy roku, znów sięgnęłam po 'ciasteczko' i tak jak wcześniej zrezygnowałam.
Dopiero 3 dni temu postanowiłam podjąć 3 próbę. Okazało się, , że do tej książki najprawdopodobniej trzeba dorosnąć :) Znów zaczęłam ją czytać od początku, i można powiedzieć, że mnie urzekła :)
Detektywistyczna historia młodej Flawi de Luce była ciekawa, ale również tajemnicza.
Czytając ją, podejrzewasz o morderstwo wszystkich, którzy się nawiną, ale potem okazuje się, że tak niestety nie jest. Przecież w książce nie może przecież od razu być wiadome, kto jest winien, bo skończylibyśmy ją czytać po 30 stronach :)
Jednak jest to opowieść urzekająca, i na pewno jeszcze nie raz i nie dwa sięgnę po tę książkę, i zaprzyjaźnię się z detektywem Flawią de Luce. :))
Lata 50. XX wieku, Anglia. W niewielkiej wiosce Bishop’s Lacey, w
ogromnym domu Buckshaw mieszka wraz z ekscentrycznym ojcem i dwiema
siostrami jedenastoletnia Flawia. Dziewczynka uwielbia trucizny i spędza
całe dnie na przeprowadzaniu eksperymentów chemicznych w laboratorium
odziedziczonym po nietuzinkowym wuju. Jednak pewnego dnia codzienną
rutynę zakłóca dość niespodziewana okoliczność – pani Mullet, kucharka,
odnajduje na kuchennym progu martwego bekasa kszyka. Na dziób ptaka
nadziany jest czarny znaczek, który wywołuje drżenie rąk u ojca Flawii,
zapalonego filatelisty. Następnego ranka na grządce z ogórkami Flawia
odkrywa kolejne zwłoki. Tym razem nie bekasa a mężczyzny, którego
ubiegłego wieczoru widziała w gabinecie ojca. Kim jest tajemniczy
nieznajomy? Kto go zabił? I najważniejsze, czy ojciec ma z tym coś
wspólnego? Flawia postanawia, ku utrapieniu miejscowej policji,
osobiście rozwiązać męczącą ją zagadkę. Tak też rozpoczyna się nie
kolejna bajka braci Grimm, ale prawdziwa historia kryminalna Flawii de
Luce!
Czytałam to.Bardzo dobra książka.Dołączam się do obserwatorów twojego bloga.
OdpowiedzUsuń